poniedziałek, 1 czerwca 2020

Co wyniknęło z rozdania nagród

Pojechałyśmy do Basi, przekazać chłopakom nagrody za start w konkursie Wielkanocnym.
Nagrody wyglądały tak:



Ponieważ mocną stroną Basiowej rodzinki jest muzyka, jako Dziwny Armator zadałam nagranie Morskich Opowieści: śpiew, klawisze, perkusja mikser.
Dziś dostała taki mesydż:
Ela, Alek wlasnie dostal propozycje szóstki z muzyki. Na przyszly tydzień musi sie nauczyc spiewac Morskie opowieści:) Słysze jednym uchem, jak opowiada teraz w klasie, że ma Ciocię ktora ma łódz i jest kapitanem:) I dzieki naszemu spotkaniu jako jedyny w klasie znal melodie morskich opowiesci! Każde spotkanie coś wnosi do naszego zycia, czyż nie? Zwlaszcza do takiego mlodego zycia:)
Nic nie dzieje się przypadkiem.
Kiedy rum zaszumi w głowie, kocham takie dzieci.

Operacja Zegrze

Z powodu braku adrenaliny w ostanich czasach pojechałyśmy poćwiczyć manewry na omedze: Lotopałanka, Łom Łumen i ja. W sumie wypłyneły 3 omegi, my, obok Tata z Córką, i jeszcze jedna łódka z Mamami dzieci ze szkółki optymistów.
Wiało 5, a po południu i pod mostem miało nawet być lepiej.

Przećwiczyłyśmy podejście do kei, bo Pan Bosman odradzał ćwiczenie podejście do człowieka, zgubimy kapok.
Chlapało, przechylało. Lotopałanka, która głównie sterowała miała już dość rogatnicy, którą znała tylko z nazwy i mojego twierdzenia, że taki rodzaj steru wyginął, bo ostani raz go widziałam 85 roku. Robiłyśmy ostatnią rundkę, i już miałyśmy wracać do portu, gdy zobaczyłyśmy interesujący czarny kształt na wodzie.

Co to jest? Z daleka nie było widać.




To leżała omega z Tatą i Córką. Córka siedziała na mieczu, była biała, a Tata na sterze i wyglądali na dość na krawędzi.
Podejscie do człowieka .. tylko jak?
Nasza omega przy tym wietrze zapierdala z ogromną prędkością, po zawietrznej jest maszt i żagle przewroconej łodki - zaplącze się lub coś zniszczę. Po nawietrznej rozjadę Tatę, zgniotę córkę. Cuma za krótka i za słaba.
Po 4 rundce, zrzuciłyśmy foka i udało się rzucić Tacie szoty.

Tata: - jestem już zmeczony, wdrapię się do was na łódkę, - i przypłynął do nas z niezaknagowaną liną. Hipotermia.
Córka zrobiła się jeszcze bielsza. Tata rzucił szota i wrócił.

Popłynęłyśmy po pomoc do motorówki optymistów, bo nie miałyśmy nr telefonu ani do Wopru, ani do Bosmana. I spowrotem z pomocą. Wyłowiłyśmy plecak.

Potem już w porcie okazało się, że Tata nie był tata tylko instruktorem, i ćwiczył Córkę tzn kursantkę, która ma zostać instruktorem. Shit happen.
Bosman: - Omega nie wybacza błędów, kabinówka - tak. Byłyście jedyną łódką, która udzieliła pomocy. Nikt się nie ruszył, a pływało tyle kabinówek z silnikiem.

Po takich atrakcjach siadłyśmy na kocyku wypić herbatkę. Przypłynęła omega z Mamami optymistów.
Mama: - Czy to wy się wywróciłyście i teraz czekacie na łodkę?
Łom Łumen: Nas Bohaterów!!!! My ratowałyśmy.
Widać wyglądałyśmy na totalnych lamerów, więc wyjęłyśmy folder Dziwnej i kubeczki - cegiełki.

Dziś dostałam takie zdjęcie.

Tak zapoznałam Panią Wichurę.
Druga myśl jest taka: sama nauczę Lotopałankę i Łom Łumen na żeglarza. Shit just got real.

Dzień dziecka, a tu trzeba uzupełniać bloga

Tyle się działo, od czego zacząć? One step at the time, jak mówi moja jedyna Niemiecka przyjaciółka, o nic nie znaczącym imieniu Freya.

niedziela, 17 maja 2020

Komunikat do żeglarzy z Mińska

Dziwna ART.
Drodzy żeglarze z Mińska.
Jeszcze przez tydzień u Naszego Marka bedzie leżeć paczka z Dziwnym kubeczkami. Kubki są ręcznie malowane, przez znajomego Aborygena, metoda kropeczkową, postimpresjonistyczną w stylu Georges Seurat.
Można je myć w zmywarce.

Cena 25Pln. 


Są wsparciem remontu jachtu Dziwna.
Cześć osób pewnie już je ma, były na zlocie Próchno i Rdza.
Paczka leży u Naszego Marka, bo była przygotowana na Wigilię, która się nie odbyła. W tym czasie Aborygen pojechał rzucać bumerangiem i nie malowal, więc nie było jak zaprezentować tej DZIWNA ART, bo nie było zdjęć.

Kubki z Minska jadę do Waw, a potem w kierunku Trzebieży.

ps.
Kawa z tego kubka smakuje Dziwnie, powiedział Zenek, jeden z pierwszych posiadaczy kubka.

piątek, 15 maja 2020

Dziwna zęza, zapraszamy znajome Panie

Zęza

Dziwna ma taką zęzę pod wałem, której podobno nie ma ani na Syrence, ani na Inie. Wybieram z niej wodę regularnie. Nie ma ona połaczenia z cztwórką zez z przodu. Myślę do czego by ją użyć. Wychodzi, że jak na Falconie Mmilenium, ale oficjanie tego słowa nie mogę użyć.

Odwiedziny na Bergu



Kapitana Berga, Artura zapoznałam telefonicznie, gdy przymierzałam się do kupienia Dziwnej. Dość często do niego dzwonię po radę, ale było to nasze pierwsze spotkanie w realu. Dzwonię czyli:
- A jak masz robione okna?
- A gdzie masz luki?
- Aaaa blondynka, Artur cierpliwie to znosi i nie okazuje irytacji.
Uważam, go za praktyka, nie teoretyka. Podobnie znajduję Jacka Eternity. Z naszej rozmowy wyniknęły dwa poważne postanowienia:
  • silnik bedzie nowy, min 60koni, teraz. wolnoobrowtowy, stary czyli bez elektroniki.
Berg: -Jeżeli nie masz teraz kasy na silnik, poczekaj. Wpp zapłącisz 2 razy. Jak chcesz płynąć w dzikie rejony, musisz mieć silnik, który ma kopa. 
  • trzeba w końcu zrobić projekt dla PRS, bo bez tego nie da się wykminić, gdzie mają być zawory i jaki wielkości. Artur ma fajny patent na wklejanie zaworów, ale o tym w innym poście.
Co najfajniesze, Lotopałanka bardzo polubiła kpt Berga i powiedziała, że może z nim płynąć.  Nie powiedziała tego o Bosmanie. 

Maszt podniesiony na blondynkę

Jacek Eternity zauważył, że wygina nam się maszt, i że trzeba go podeprzeć w środku. Zrobiłyśmy to we dwie, same z Lotopałanką, bez pomocy samców.

Krzesło jest pamiątką po Marcie, kupeli z NRDówka, "nie zapomnij o mnie".

Urządzenie sterowe



PBlaszka wstawił dno kokpitu, ale cały czas mocuje się z urządzeniem sterowym.
P.Reda twierdzi, że Stach, źle zrobił tuleję, że ją wiercił z 2 stron. Stach odpiera. Prace wiszą na sterze od 2 miesięcy.
Bardzo prawdopodone, że Dziwna stoi krzywo, rufa do góry.


Stach proponuje, żeby urzyć prostego urządzenia zwanego pionem, czyli sznurka z ciężarkiem.

Jak skopiować kartę raspberry pi

Jacek Eternity udostępnił mi swoją kartę z raspberry pi, którego używa na jachcie do nawigacji, aisa i jako router.
Kilka komend jak skopiowa kartę pod linuxem. Potrzebny czytnik kart.

1. Spradzamy jak nazywa sie nasza karta.  Wkładamy czytnik, puszczamy komendę, odpinamy czytnik, puszczamy komendę, porównujemy.

lsblk -p

lub

sudo fdisk -l

powinniśmy dostać coś takiego:
/dev/sdc      8:32   1  29.3G  0 disk
└─/dev/sdc1   8:33   1  29.3G  0 part /media/lk/pi4systemc

karta u mnie jest podmontowana jako /dev/sdc

2. Odmontowujemu urządzenie

umount /dev/sdc

3. Kopiujemy obraz karty na dysk.

sudo dd if=/dev/sdc of=~/sd-card-eternity-copy.img

Żeby nagrać obraz na nową kartę powtrzamy 1 i 2. Tylko karta musi być przynajmniej tak duzą ja oryginalna.

4. Kopiujemy obraz z dysku na kartę

sudo dd if=~/sd-card-eternity-copy.img of=/dev/sdc

~/  - skrót do katalogu home








Po 2 miesiącach


W weekend 8-10 maja udało nam się w końcu wjechać do Polski. Zaopatrzona w cały wachlarz dokumentów, zapomniałam o Lotopałance, która wyruszyła ze mną last minute. Ja wjechałam na papier, że pracuje w Niemczech, a Lotopałanaka na karte pływacką DLRG, bo legitymacja szkolna zgineła. Wjechałyśmy na 48h żeby uniknąć kwarantanny przy podróży z powrotem. Z powrotem, nikt nas nie kontrolował.
Na miejsciu okazało się że p.Blaszka, z P.Wiesiem zostali zmuszeni, że zrobić porządek pod Dziwną, więc my tylko poprawiłyśmy.

Nowy porządek wygląda tak.
Po 2 miesiącach nie mogę znaleźć: czajnika, 2 ramek rusztowania, nowej szczotki do zamiatania, drabina podobno jest w hangarze.
Z innych sensacji to p.Wiesio mieszka teraz w pokojach Mariny i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to zemsta pBlaszki na kapitanGmailKom. Taka śmierdząca bomba.
PBlaszka zresztą, ma teraz bombowych współpracowników: niejaki Pączek, szlifował Dziwnej pokład diaksem, i po 3 dnia wyglądał jak pączek w niebieskim pudrze, od farby niebieskiej. Bombowy chłop, szukać czajnika nie będę.
Poza tym plandekę pociełam i wyrzuciłam, była porwana na paski.
Z hangaru zostały sprzątnięte rzeczy Sławomira N, w tym buty do pracy. Ostał się tylko pomnik porażki, czyli wyspawana Dziwna. Oddam mu ją przy najbliższej okazji.

sobota, 2 maja 2020

Projekt z kamerą

Dla wprawy ustawiłam foto projekcik flower odpalany z crona co 10 minut.
Obudowa kamery została ukradziona z domku dla lalek. Coś czuję jednak, że trzeba nauczyć się projektować na drukarkę 3d.

Raspberry pi

Raspberry pi odbyło długa kwarantannę, ale w końcy je rozpakowałam. Potem nastąpiły normalne ruchy Blondynki, która nie wie i robi instalacje pierwszy raz.
- Ooo nie mam czytnika kart, a jest potrzebny
- Ooo zmówionego czytnika nie da sie odebrać, bo sklep stacjonaryny Media Markt nie działa, a interface od zamawianie nie powiedział o tym.
- Zainstalowałam system na karcie, ale to nie ta karta, potrzebna microSd, a nie SD.
- Wszystkie wolne karty MicroSd są rozwalone, albo za małe. W długi weekend majowy sklepy są zamknięte. - Poswięcić kartę z telefonu?
- Co, gdzie i jak wetknać, wcale nie jest to oczywiste. "nothing say to" D E L I K A T N I E.
Wyszło tak. Zajefajne. Wszystko rozumiem. I dobrze, że wziełam Pi4 z największą pamięcią.