piątek, 15 maja 2020

Po 2 miesiącach


W weekend 8-10 maja udało nam się w końcu wjechać do Polski. Zaopatrzona w cały wachlarz dokumentów, zapomniałam o Lotopałance, która wyruszyła ze mną last minute. Ja wjechałam na papier, że pracuje w Niemczech, a Lotopałanaka na karte pływacką DLRG, bo legitymacja szkolna zgineła. Wjechałyśmy na 48h żeby uniknąć kwarantanny przy podróży z powrotem. Z powrotem, nikt nas nie kontrolował.
Na miejsciu okazało się że p.Blaszka, z P.Wiesiem zostali zmuszeni, że zrobić porządek pod Dziwną, więc my tylko poprawiłyśmy.

Nowy porządek wygląda tak.
Po 2 miesiącach nie mogę znaleźć: czajnika, 2 ramek rusztowania, nowej szczotki do zamiatania, drabina podobno jest w hangarze.
Z innych sensacji to p.Wiesio mieszka teraz w pokojach Mariny i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to zemsta pBlaszki na kapitanGmailKom. Taka śmierdząca bomba.
PBlaszka zresztą, ma teraz bombowych współpracowników: niejaki Pączek, szlifował Dziwnej pokład diaksem, i po 3 dnia wyglądał jak pączek w niebieskim pudrze, od farby niebieskiej. Bombowy chłop, szukać czajnika nie będę.
Poza tym plandekę pociełam i wyrzuciłam, była porwana na paski.
Z hangaru zostały sprzątnięte rzeczy Sławomira N, w tym buty do pracy. Ostał się tylko pomnik porażki, czyli wyspawana Dziwna. Oddam mu ją przy najbliższej okazji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz