Popłynełam żeglującym hotelem z Amsterdamu do Szczecina all inclusive. Miałam własną kajutę z własnym kibelkiem. Były pasy ratunkowe, i działająca lodówka. Tzn nie musiałam pływać lifejackecie dziecięcym po Lotopałance, bo pasów nie wystarczyło. Nie jadłam "śmierdzacych" kurczaków z Biedry, bo lodówka nie działała, a Łukasz zrobił w Polsce gigantyczne zakupy. I co wyrzucisz? A dodatkowo nie musiałam zrzucać się w 2 - 3 osoby na bak paliwa.
Nie było hardoru. Załoga wychodziła zwiedzać miasto i wypic piwo. Było miło i relaksująco.
#rejs
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz