Czy Pani wędkowała? - zapytał Pan Doktor.
Poszłam na pietro domku na działce, by wziąć drewno potrzebne do przytrzymania sklejki do wyginania. A że przy okazji postanowiłam zabrać kubeczki to miałam pełne ręce.
Schodząc, mój wzrok spoczął na wędce od Wujka Trola i pomyślałam, że rzeczywiście niedługo popłyniemy Dziwną na ryby. Trochę straciłam równowagę na schodach, schody goryckie - stopnie naprzemiennne, kubek poleciał, złapałam się byleczego - zejściówki.
- Auu, ciągnie-
Haczyk od wędki wbił mi się w palec. Nawet nie bolało. Zeszłam z całą wędką na dół. Lotopałanka, ratownik wopr, nie śmiała zaproponować że wyrwie haczyk, sama nie dałam rady, odciełyśmy żyłkę.
Po debatach czy haczyk przepiłować i przeciągnąć drugą stroną, dalej - do przodu, nie wstecz, pojechałyśmy na SOR do szpitala Wojskowego w Legionowie.
Pani w rejestracji upewniała się czy haczyk napewno jest zagięty i przyjeli mnie od razu. Zebrało się całe konsylium studentów, mnie oglądać.
P.Doktor zamroził palec i pociągnął. Wyrwał haczyk. Też nie bolało.
- A czy jest laryngolog, bo weszła mi drzazga. Może za jednym zamachem-
- Drewniana-?
- Drewniana weszła mi w zagięcie ręki, wydłubałam cążkami do paznokci. Do nosa wpadł mi wiur stalowy-
- Niech Pani do poniedziałku nic nie robi-
- ?-
- W poniedziałek kończę dyżur -
Polecam SOR w Legionowie. Nie czeka się i jest parking.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz