Stach jutro ma wolne i Lotopałanka też. Silna ekipa pod dziwnym wezwaniem wyrusza do Trzebieży. Tylko mój szef wymyślił mi robotę last minute na jutro, ha ha ha.
W niedzielę Armator bawił się w zezie pod wałem (tej z rurą) w bierki. Z dużymi sukcesami. Łomem przez dziurę wyjął tę oto butelkę. Chciałoby się powiedziec "nasi tu byli". Choć prawdopodobnie był to Sławomir.